Wymiana
Wymiana Wto Paź 05, 2021 10:10 pm
Składzik
Mistrz Gry Sob Paź 02, 2021 10:45 pm
EDNA RHONERANGER ♲♲♲wip♲♲♲
Rhoneranger Nie Wrz 26, 2021 2:26 pm
Sala chorych nr 1
Riley Nie Wrz 26, 2021 1:10 pm
Poczekalnia
Jackob Rabbit Sob Wrz 25, 2021 1:20 pm
Magazyn
Ash Pią Wrz 24, 2021 10:55 pm
Stacja naprawcza
Jackob Rabbit Pon Wrz 20, 2021 5:31 pm
Korytarz
Smok Pią Wrz 10, 2021 6:29 pm
Elijah Villey
Admin Pią Wrz 10, 2021 5:40 pm

Admin
Admin
Admin
post dodany Sro Sie 04, 2021 10:44 am
Korytarz


Łączący poczekalnie z resztą pomieszczeń, które znajdują się na najniższym poziomie szpitala. Często biegają po nim pielęgniarki, które zajmują się chorymi najlepiej jak potrafią. Niekiedy słychać jak rozbijając się po korytarzu z przenoszonymi lekami lub posiłkami. Nie zabraknie tu też chorych, którzy pragną chociaż na chwilę rozprostować zastałe kończyny.

Korytarz ciągnie się od poczekalni, aż do schodów na kolejne piętra. Ściany pokryte są do połowy bielą, a do podłogi ciągnie się zielonkawy odcień. Po lewej stronie korytarza, idąc w stronę schodów, znajdują się sale chorych. Po prawej zaś odnaleźć można drzwi do pokoju socjalnego pracowników szpitala. Na ścianach pozawieszane zostały liczne ulotki dotyczące godzin przyjmowania przez lekarzy oraz to jaki posiłek można otrzymać w danym dniu ze stołówki.
Admin
Ostatni Ocalały
Mistrz Gry
Ostatni Ocalały
post dodany Sro Wrz 01, 2021 12:39 pm
ZAMIEĆ ŚNIEŻNA: Zadanie 1


  W budynku szpitalnym było niebywale głośno. Zniszczona ściana i dwa pomieszczenia sprawiły, że dookoła poza sanitariuszami biegali również robotnicy, żeby prędko naprawić wyrządzone przez zamieć śnieżną szkody.
  Na korytarzu zainstalowano prowizoryczne "stacje", przy których sanitariusze i wszyscy Ci o wiedzy medycznej mogli udzielić pomocy poszkodowanym. Dookoła w popłochu biegały pielęgniarki z potrzebnymi narzędziami i zasobami. W każdej chwili złapać można było je na sekundę, żeby podały czy to bandaże, czy nożyce.
  Dwóch ochotników, lekarza oraz aptekarza przypisano do nadzorowania korytarza i udzielania potrzebnej pomocy. Posadzono ich przy dwóch skrzyniach na korytarzu, po przeciwnych stronach i ubrano w odzienie ochronne. Przy stanowiskach siedzieli aktualnie pacjenci, ale oboje już oczekiwali jedynie na owinięcie bandażem swoich kończyn. Mężczyzna, który siedział przy "stacji" aptekarza wymagał zabandażowania ostatecznie głowy. Kobieta u lekarza natomiast potrzebowała jeszcze przemycia rany na ręce.


ZASADY

  — Do sesji eventowej zapraszam: @Smok  @Fjällig
  — Macie dowolność kolejki, kolejka też nie musi was koniecznie obowiązywać.
  — To od czego zaczniecie zależy od was.
  — Nie musicie czekać na odpowiedź MG. Rzuty na leczenie postaci należy wykonywać zgodnie z mechaniką, która znajduje się w tym temacie.
  — Do tematu mogą przychodzić osoby poszkodowane w wyniku zamieci śnieżnej.
Mistrz Gry
Ostatni Ocalały

Character sheet
Punkty Życia Punkty Życia:
Korytarz RQEZuVs12/12Korytarz ArpPXT5  (12/12)
Punkty Szczęścia Punkty Szczęścia:
Korytarz R6w4WiE2/10Korytarz RKoh7hq  (2/10)
Fjällig
Ostatni Ocalały
post dodany Pią Wrz 03, 2021 11:34 am
"Ochotników" to dość duże słowo. Nikt tu większej chęci nie wyrażał, to wina wyłącznie nacisków społecznych. Bo co, miałby się chować w zasypanej śniegiem aptece, gdy technicznie mógł pomagać tutaj? Ludzie by do niego więcej nie przyszli.
Więc on przyszedł tutaj.  Siedział przy swojej stacji, nerwowo chodząc nogą. Jego medyczne wykształcenie niezbyt składało się na jakąkolwiek bezpośrednią pomoc, nie wiedział jak fachowo zawiązać bandaż, jak prawidłowo oczyścić ranę. Wiedział czym - nie jak. Ale dla laików to przecież jedno i to samo.
Pielęgniarki doskonale wiedziałyby co robić, ale teraz były tak zajęte wszystkim innym, że byle aptekarzyna, na dodatek bojący się krwi, musiał jakoś dać radę. Towarzystwo doktora też nie sprzyjało rozwojowi zdolności. Prędzej dałby się sam do grobu wprowadzić, zanim o cokolwiek by go spytał, spuszony swoim nadumanym ego. Draco... coś ich łączy. Jedno i drugie gad.
Sięgnął roztrzęsioną dłonią po bandaż, by dokończyć opatrywanie mężczyzny, którego imienia nawet nie próbował wyłapać. Ilu ich jeszcze będzie? Między pacjentem a pacjentem nie było chwili wytchnienia.
Fjällig
Ostatni Ocalały

Character sheet
Punkty Życia Punkty Życia:
Korytarz RQEZuVs8/12Korytarz ArpPXT5  (8/12)
Punkty Szczęścia Punkty Szczęścia:
Korytarz R6w4WiE2/10Korytarz RKoh7hq  (2/10)
Riley
Ostatni Ocalały
post dodany Pią Wrz 03, 2021 11:45 am
Czy wiedzieli, że nadciąga zamieć śnieżna?
Nie.
Co prawda od kilku dni meteorologowie przebąkiwali coś o zmianach pogodowych i mocniejszych opadach śniegu, ale nic nie zwiastowało tak poważnej zmiany w pogodzie.
W jednej chwili Riley siedział w swoim gabinecie w kopalni, tylko po to by w następnej musieć wypuścić wszystkich górników na parę godzin przed planowanym końcem zmiany, gdy temperatura w Centurii spadła poniżej krytycznej normy.

Zeiner’a zamieć śnieżna złapała mniej więcej w połowie drogi do Chabru.
Z początku machnął na to ręką, po prostu przyspieszając kroku. Nie pierwsza, nie ostatnia śnieżyca w jego życiu, jak miał być szczery. Owinął się mocniej płaszczem, prąc naprzód. Tylko że…
Usłyszał głośny, monotonny świst wiatru. Przeciągły dźwięk dobiegał ze wschodu, z Frostlandu. Odwrócił się, w stronę źródła hałasu dostrzegając potężne nawały śniegu i lodu zbliżające się do miasta.
Kurwa.
To była jego ostatnia myśl nim nie uderzył go gwałtowny podmuch, natychmiast ścinając go z nóg.
Zaraz potem poczuł pod plecami ceglaną ścianę, o którą przywalił całkiem solidnie. Jedyne co poczuł to uderzenie bólu.
Przez umysł przebiegały mu radosnym truchtem dziesiątki myśli na sekundę.
Nie chciał utknąć pod warstwą zimowego puchu licząc na ratunek niczym jakaś dama w opałach. O powrocie do Aurory nie mogło być mowy, za daleko było również do Amarylis. Opcji na przetrwanie z każdą chwilą było coraz mniej.

Szpital.
Tak. Rauwolf był w tym momencie prawdopodobnie jedynym bezpiecznym miejscem w całej dzielnicy. A przy okazji jego jedyną szansą na dotrwanie do kolejnego dnia.

Odepchnął się od ściany, robiąc kilka kroków w stronę solidnego gmachu, czując nieprzyjemny ból… Wszędzie.
Riley nie był w stanie określić co go bolało, gdzie go bolało i dlaczego bolało (choć zapewne z tym ostatnim mógł mieć maleńki związek fakt, że wiatr miotnął nim o ścianę jak zabawką).
Zacisnął nieco mocniej zęby, pozwalając adrenalinie i resztom instynktu samozachowawczego robić swoje. Jeden krok… Potem kolejny… I jeszcze trzy. Byle do przodu.
Dopiero będąc bliżej zorientował się jak bardzo oberwał sam szpital. Jedna ściana całkowicie leżała w gruzach, najwyraźniej rozwalona przez coś co wyglądało jak szczątki latarni.
Poczuł jak robi mu się słabo.
Mroczki zamigotały mu przed oczami. Przez okulary, które jakimś cudem ostały się na jego nosie, pokryte szronem i grubymi płatkami śniegu widział jeszcze mniej niż zwykle, ale zdołał wreszcie dotrzeć do środka – do poczekalni.
Nie zwracał uwagi, że wygląda jak zakrwawiony bałwanek. Nawet nie miał siły otworzyć ust i poprosić o jakiegoś sanitariusza. Zresztą i tak pewnie by się nie przebił wśród przekrzykujących się nawzajem robotników i pielęgniarek.
Najważniejsze, że był w środku.
Osunął się na jakieś wolne krzesełko, ściągając drżącymi dłońmi okulary i zsuwając maseczkę na brodę. Odchylił głowę oddychając ciężko.
Po prostu… Po prostu musiał odpocząć. Chociaż przez chwilkę.

Rzut na obrażenia: ( 4 )
Riley
Poszukiwacz Przyszłości

Character sheet
Punkty Życia Punkty Życia:
Korytarz RQEZuVs12/12Korytarz ArpPXT5  (12/12)
Punkty Szczęścia Punkty Szczęścia:
Korytarz R6w4WiE2/10Korytarz RKoh7hq  (2/10)
Smok
Poszukiwacz Przyszłości
post dodany Nie Wrz 05, 2021 11:15 pm
  Po prawdzie przeczuwał, że ten dzień nie będzie należeć do najlepszych, ale nie spodziewał się, że zaskoczy go aż tak bardzo. Zamieć śnieżna, w której trakcie przebywał w - jak dotąd sądził - bezpiecznym szpitalu uderzyła w miasto z takim impetem, że zaczął się zastanawiać, czy tego dnia ktokolwiek przeżyje - ten co znajdował się na zewnątrz i pracował poza budynkiem. Szczęście w nieszczęściu, że trafiło na jego miejsce pracy. Zniszczony budynek, poszkodowani mieszkańcu. Widział w ich oczach strach, a oni w jego spokój i chłód.
  Nie było to najlepsze podejście, ale takim stał się Draco po wielu latach cierpienia. Utrata bliskich mocno go zmieniła, a w mieście nie miał zbyt wielu przyjaciół. O ile jakichś miał. Pewnie ktoś myślał o nim jak o swojej bliskiej osobie, a ten nawet się tego nie domyślał. Wszystkich brał na dystans, nawet jeśli w środku czuł, że ta relacja mogłaby znaczyć coś więcej.
  Ostrożnie trzymając pęsetę w dłoni z kawałkiem waty umoczonej w wodzie utlenionej przemywał rany kobiety, która siedziała przy jego stacji. Wpatrywał się w rozcięcie w skupieniu nie chcąc pominąć żadnego skrawka. Odłożył na bok przybory i owinął rękę bandażem.
  — Może pani już iść. Proszę uważać, żeby tej rany nie rozerwać bardziej. Przyjść później, jak już wszystko się ustabilizuje. Nie wymaga zaszycia, więc bandaż wystarczy — pełen powagi i spokoju ton, który nie pasował kompletnie do tego, jaki chaos panował dookoła.
  Mężczyzna zerknął kątem oka na aptekarza, który próbował poradzić sobie ze swoim "pacjentem". Obskoczył zielonymi ślepiami poszkodowanego i wbił spojrzenie w drugiego gada.
  — Nie bój się bandażować. Palcem możesz sprawdzić, czy nie uciska za bardzo — poinstruował, choć pewnie jego rada pójdzie w kąt. Cóż, oboje nie byli w najlepszych relacjach.
  Podniósł się na moment, by rzucić okiem na cały korytarz. Spodziewał się, że pielęgniarki przyprowadzą zaraz kolejnego rannego, ale nic takiego się nie wydarzyło. Wsuwając ręce do kieszeni kitla obrócił się kilka razy, przeszedł po korytarzu, aż dostrzegł znają sylwetkę. Pokrytą czerwonym śniegiem.
  — Hale! Pospiesz się z tą głową. Mamy tutaj rannego — co z tego, że blondas był tylko aptekarzem? Mógł pomóc, a tego wymagał teraz Reeves. Przykucnął przy profesorze, by lekko poklepać go po ramieniu. Odsunął na bok ich burzliwą przeszłość, ważne było przeżycie człowieka niż jakieś zawiści.
  — Profesorze, słyszy mnie Pan?
Smok
Ostatni Ocalały

Character sheet
Punkty Życia Punkty Życia:
Korytarz RQEZuVs12/12Korytarz ArpPXT5  (12/12)
Punkty Szczęścia Punkty Szczęścia:
Korytarz R6w4WiE2/10Korytarz RKoh7hq  (2/10)
Fjällig
Ostatni Ocalały
post dodany Pon Wrz 06, 2021 8:16 pm
To dosyć dziwne, że zamieć śnieżna nie ścięła z nóg młodego aptekarza. Nigdy nie mógł pochwalić się zawrotnym zdrowiem, chorobliwy za dziecka i już w latach dorosłych. Ratowało go tylko miejsce zamieszkania, zlokalizowane blisko generatora i fakt, że gdy bramy mroźnego piekła się rozstąpiły, był tuż obok szpitala. Chociaż to i tak cud, że nie dostał zawaloną ścianą.
Z drugiej jednak strony, fakt schowania się w ścianach ledwo stojącego szpitala zmusił go do bezpośredniego zaangażowania się w ratowanie innych poszkodowanych. A nie na to się pisał. Chciał spokojnie przeczekać całe wydarzenie, a potem wrócić do stosunkowo ciepłego mieszkania, sprawdzić, czy cokolwiek z niego zostało.
Słowa lekarzyny, przynajmniej pozornie, kompletnie zignorował. On doskonale wie co ma zrobić, albo tak próbuje się chociaż kreować. On wie wszystko. I jemu nie trzeba niczego tłumaczyć. Nawet jeśli specjalnie mocniej zacisnął opatrunek, wsadzając pod niego palec żeby sprawdzić, czy materiał odcina już dopływ krwi, czy nie. Nie żeby pacjentowi robiło to jakąkolwiek różnicę, był tak odcięty od rzeczywistości, że mógłby mu odciąć głowę i ten z początku nie zwróciłby uwagi.
Udało mu się uporać z bandażem, byleby oddelegować pacjenta. Nie umierał, więc można dać mu spokój.
Zajął się odkładaniem sprzętu, układaniem go równo na stoliczku, który został mu przeznaczony. Musiał mieć wszystko ułożone jak od linijki, żeby nie marnować jeszcze czasu na szukanie odpowiedniej gazy czy innego opatrunku.
Z zamyślenia, o dziwo, wyrwał go głos doktora Reeves'a. Uniósł blond łeb znad stołu, wypatrując kolejnego pacjenta. Nawet z niewielką wadą wzroku trudno było pominąć czerwono - białą postać. Przełknął ślinę, widząc szkarłatne od krwi plamy. Podszedł powoli do poszkodowanego, obok którego kucał lekarz. Nie znał go inaczej niż z widzenia, dłonie trzymał przy sobie. Nie za bardzo i tak wiedział, co z nimi zrobić, a widok krwi zbytnio go sparaliżował. Miał wrażenie, że nawet czuje jej zapach, jeszcze bardziej go mdląc.
Fjällig
Ostatni Ocalały

Character sheet
Punkty Życia Punkty Życia:
Korytarz RQEZuVs8/12Korytarz ArpPXT5  (8/12)
Punkty Szczęścia Punkty Szczęścia:
Korytarz R6w4WiE2/10Korytarz RKoh7hq  (2/10)
Riley
Ostatni Ocalały
post dodany Wto Wrz 07, 2021 12:37 am
Szczerze mówiąc inżynier nie zdawał sobie sprawy, że jest jakoś poważnie ranny. Jasne – bolało go, ale… tak ogólnie. Wszędzie.
Wychłodzenie organizmu i wrodzona odporność jak ból zrobiły swoje, a na dodatek mężczyzna nawet nie zorientował się jeszcze, że skądś krwawi.
O wiele bardziej był uciążliwy ciągły szum i ucisk w głowie. Zupełnie jakby dopadła go silna migrena.
Panujący wszędzie dookoła gwar działał dodatkowo na jego niekorzyść, zwłaszcza gdy jednemu z robotników spadło z hukiem na podłogę kilka cegłówek, powodując, że Riley niemal podskoczył na krześle.
Chciał tylko odpocząć. Przecież od tego są szpitale prawda?

A potem poczuł czyjś dotyk na ramieniu i znajomy głos. Ktoś go chyba wołał. Ale nie był pewny. Powiązanie ze sobą słów i gestów było w tym momencie trochę ponad jego siły.
- Słyszy mnie Pan?
Po przeciągających się w nieskończoność sekundach otworzył wreszcie oczy.
Chyba jednak chodziło o niego, bo głos dobiegał z bliska. Poza tym kiedy siadał grzecznie na krzesełku nie było obok żadnych innych „panów”. Błądził przez moment spojrzeniem, wreszcie odnajdując praktycznie tuż przy swoim boku znanego doktora.
Westchnął cicho, zbierając siły na zbudowanie bardziej sensownego zdania i wytłumaczenie, że 'on tu tylko na moment' i w ogóle to 'najlepiej go zostawić w świętym spokoju', ale zdołał jedynie skinąć słabo głową w odpowiedzi.

A potem dostrzegł drugą osobę, zbliżającą się niebezpiecznie szybko w ich stronę. W nagłym ataku paniki od razu podniósł drżące palce do maseczki, bezskutecznie starając się ją naciągnąć na pokryty bliznami nos. Walkę z materiałem przegrał, bo o ile zsunięcie go na brodę skostniałymi z zimna palcami było łatwe, o tyle nasunięcie z powrotem – praktycznie niemożliwe.
- M-Maska...- Wymamrotał niemal bezgłośnie w stronę lekarza, dość zresztą błagalnym tonem, rzucając poddenerwowane spojrzenie to na Reeves’a, to na nieznajomego… pielęgniarza? Sanitariusza? Cholera w sumie wie. Chłopak mógłby być samym Bogiem, a i tak nie kopnąłby go zaszczyt zobaczenia inżyniera bez maseczki.

Na domiar złego nie umknęło jego, że nowo przybyły wyglądał jakby miał wyzionąć ducha, tylko po pierwszym spojrzeniu w jego stronę.
To na pewno przez blizny...
I właśnie na widok pobladłej twarzy blondyna, Riley stwierdził, że woli się udusić niż pokazywać twarz.
Riley
Poszukiwacz Przyszłości

Character sheet
Punkty Życia Punkty Życia:
Korytarz RQEZuVs12/12Korytarz ArpPXT5  (12/12)
Punkty Szczęścia Punkty Szczęścia:
Korytarz R6w4WiE2/10Korytarz RKoh7hq  (2/10)
Smok
Poszukiwacz Przyszłości
post dodany Sro Wrz 08, 2021 9:09 pm
  Mruknął cicho pod nosem widząc skinienie głowy. Przynajmniej reagował na to co się działo i jeszcze kontaktował na tyle by w jakiś sposób móc odpowiedzieć lekarzowi. Oczywiście już w tej chwili Reeves wiedział, że jakiekolwiek dłuższe rozmowy nie wchodzą w grę, jednak próba ich nawiązania była niezwykle ważna. Utrzymanie profesora trzeźwym i by nie zemdlał.
  Pierwszym co zaczął robić to tak naprawdę otrzepanie mężczyzny jak najdelikatniej z przyklejonego do jego ubrania śniegu. W tym celu naciągnął bardziej rękaw na rękę, żeby mu palce nie zmarzły przy tym i ostrożnie zdjął większą część białego puchu z ramion i głowy mężczyzny. Dopiero prośba wraz z nerwowym skakaniem oczu po jego mordzie sprawiła, że oderwał się od tej czynności.
  Od razu pokręcił głową z widocznym niezadowoleniem na twarzy.
  — Chcesz jeszcze dech stracić? To co maska zakrywa ważniejsze od przeżycia? — chłodne, ale jak trafne słowa wypadały z jego ust wskazując na to, że Draco nie był chętny do zakrycia twarzy Riley'a dwukolorowym pokryciem. Jeszcze mu na mózg nie padło, żeby odcinać dostęp do tlenu swojemu pacjentowi.
  — Daruj sobie, naprawdę. Nikt na to nie zwraca uwagi, to siedzi w Twojej głowie — kolejna dawka niemiłych, ale prawdziwych słów. Może były zbyt brutalne, ale Smok nie owijał w bawełnę. Zwłaszcza że był w pracy.
  — Hale... — spojrzał w końcu na aptekarza, ale zwątpił. Na jego kamienną twarz wpłynęło teraz rozczarowanie. Nie łączył tak naprawdę faktów, że powodem, dla którego blondyn nie poszedł dalej w medycynę był widok krwi. Sądził zwyczajnie, że wolał udzielać pomocy w inny sposób.
  Przemilczał jednak chwilkę. Wolał nie rzucać znów kolejnych słów, a zwłaszcza że nie był w najlepszej relacji z aptekarzem.
  — Pomóż mi tu go jakoś najpierw z tego śniegu otrzepać. Odszukamy ran, ułożymy go na jakimś wolnym łóżku jak się znajdzie.
  Mówiąc to wrócił do otrzepywania i ostrożnego badania lewej ręki mężczyzny.
Smok
Ostatni Ocalały

Character sheet
Punkty Życia Punkty Życia:
Korytarz RQEZuVs12/12Korytarz ArpPXT5  (12/12)
Punkty Szczęścia Punkty Szczęścia:
Korytarz R6w4WiE2/10Korytarz RKoh7hq  (2/10)
Fjällig
Ostatni Ocalały
post dodany Sro Wrz 08, 2021 10:00 pm
Hale, zasadniczo, w ogóle nie chciał się udzielać. Nie zajął się farmaceutyką z żadnych miłosiernych pobudek - to była jedyna alternatywa dla chemii, na którą nigdy nie zgodziła się matka. Bo co on będzie robił, bawił się w szalonego naukowca?
   Tak. To dokładnie chciał robić. Zamykać się w swoim prowizorycznym laboratorium, zapisując przemyślenia na ciemnozielonej tablicy.
   Widok krwi działał, przynajmniej w kontekście blondyna, na więcej niż tylko wzrok. Miał pełne przekonanie, że czuł jej duszący zapach, a w uszach rozmbiarzłzo charakterystyczne dzwonienie, zagłuszające dosłownie wszystko dookoła. Przede wszystkim rozmowa tocząca się między doktorkiem, a jego najnowszym pacjentem. Patrzył na pobliźnioną twarz, ale zdawać by się mogło, że zasadniczo nic nie widział. Kompletnie nie zwrócił na nie uwagi.
   Ocknął się dopiero słysząc swoje imię. Wzdrygnął się, palce zaciskając na tyle mocno, że pobielały kłykcie. Wziął głębszy oddech ustami, delikatnie potrząsając głową, jakby chcąc wyrwać się ze stanu zamyślenia. Nie chciał tego robić, nie chciał go dotykać, święcie przekonany, że jeśli którakolwiek z czerwonych plam przeniesie się na jego dłonie, to wypali w nich dziury.
  Zawsze miałeś manierę do histeryzowania.
  Głos matki odbijał się miedzy półkulami, znikając w końcu w ogólnym krzyku, który wypełniał zawalony szpital. Znów strzepnął głową, jakby chcąc ją wygonić. Naciągnął rękawy na dłonie, by pomóc z pozbyciem się zakrwawionego śniegu. Szukanie ran? Cóż...
   Może być ciężko. Ba, będzie z pewnością. Pomógł moment ze śniegiem, przez chwilę rozglądając się na boki. Udało mu się przyuważyć wolne łóżko na piszczących kółeczkach i bardziej niż chętny po nie poszedł. Bo to oznaczało, że nie musiał dalej otrzepywać pacjenta, a i tak się przydał, prawda?
Tu jest.. tu jest wolne. Możemy go położyć – mruknął, nadal oddychając odrobinę szybciej niż powinien.
Fjällig
Ostatni Ocalały

Character sheet
Punkty Życia Punkty Życia:
Korytarz RQEZuVs8/12Korytarz ArpPXT5  (8/12)
Punkty Szczęścia Punkty Szczęścia:
Korytarz R6w4WiE2/10Korytarz RKoh7hq  (2/10)
Riley
Ostatni Ocalały
post dodany Czw Wrz 09, 2021 11:01 pm
Powolne odtajanie miało swoje plusy i minusy. Nie było mu już aż tak przeraźliwie zimno jak jeszcze chwilę temu, ale z drugiej strony powoli wracało czucie w każdej obolałej części ciała.
Ale teraz nie był czas na przejmowanie się ranami. Co to to nie. Miał poważniejsze sprawy na głowie – jak fakt, że Reeves nie zamierzał mu pomóc.
Konował, a nie medyk.
Riley zasłonił wolną dłonią twarz, całkowicie ignorując słowa lekarza. Starał się przy tym nie zwracać uwagi na drugiego sanitariusza – choć to było o wiele cięższe, niż puszczanie mimo uszu słów Drago. W tym chociaż miał jakąś wprawę.
Mężczyzna nie zarejestrował nawet, że kluczowe pytanie, które padło z ust bruneta, miało mieć czysto retoryczny charakter. Jednoczesne wykrwawianie się i atak paniki niespecjalnie dobrze wpływały na pracę mózgu inżyniera.
Dlatego w odpowiedzi pokiwał ochoczo głową.
Dokładnie tak. Pieprzyć tlen!

Swojego zaangażowania pożałował praktycznie w tym samym momencie – kolejna fala nieco stłumionego bólu spowodowana gwałtownym ruchem, sprawiła, że zachwiał się na swoim krzesełku. Odruchowo złapał się ramienia lekarza, próbując za wszelką cenę uniknąć romansu z podłogą.
Zeiner zacisnął wściekle usta, marszcząc brwi. Nie potrzebował teraz psychoanalizy, tylko małej pomocy w naciągnięciu głupiego kawałka materiału na twarz. Jak niekompetentnym trzeba być, żeby tego nie rozumieć?

- Nie trzeba.- Burknął, porzucając wszelkie grzeczności. Słysząc pisk nienaoliwionych kółeczek jedynie jęknął z bólu. Każdy kolejny dźwięk był jak gwóźdź wbijany w czaszkę.
Zerknął na metalowe łóżko.
Przecież nic mu nie było, trochę się poobijał… Po cholerę ta cała szopka. To że bolało – nie pierwszy nie ostatni raz, zważywszy, że przeżył starcie z lodową zamiecią.

Spojrzał w dół dopiero kiedy otrzepywali z niego resztkę śnieg.
Riley poczuł jak mieni mu się w oczach. Nie potrzeba było doktoratu, żeby wiedzieć, że śnieg powinien być biały. A nie był. Z jakiegoś powodu miejscami przybierał odcienie czerwieni. Czyżby kolejna anomal… Och… Ooooch.
No jasne.
Zajęło mu to kilkanaście sekund zanim zorientował się dlaczego śnieg był kolorowy. Ale... Lepiej późno niż wcale, prawda?
- M-Może jednak się położę.- Wymamrotał, próbując wstać z krzesełka, wciąż wsparty o ramię lekarza.
Riley
Poszukiwacz Przyszłości

Character sheet
Punkty Życia Punkty Życia:
Korytarz RQEZuVs12/12Korytarz ArpPXT5  (12/12)
Punkty Szczęścia Punkty Szczęścia:
Korytarz R6w4WiE2/10Korytarz RKoh7hq  (2/10)
Smok
Poszukiwacz Przyszłości
post dodany Pią Wrz 10, 2021 6:29 pm
  Przynajmniej żaden z nich nie rzucał się, gdy Smok wydawał polecenia.
  Już po dziurki w nosie miał stawiających się pacjentów, bo ileż można? On doskonale wiedział, że życie pacjenta było najważniejsze i jeśli on sam nie był w stanie tego pojąć, to Reeves był od tego by mu to uświadomić. Nawet jeśli miało to być brutalne zetknięcie się z lodową ścianą rozczarowań.
  Zignorował zachowanie profesora, dopóki ten nie złapał go za ramię, aby utrzymać równowagę.
  I co? Łyso, że mam rację?
  — Przestań się rzucać i w końcu zacznij współpracować.
  Im dłużej zwlekali, tym w coraz gorszym stanie był Zeiner. Otrzepanie go ze śniegu nie trwało długo, więc w czasie, gdy Hale szukał łóżka, Draco rozglądał się za rozcięciami, czy innymi obrażeniami, które mógł nabyć inżynier w zamieci śnieżnej. Nie zauważył nawet jakoś, że łóżko piszczało. Już tak bardzo przyzwyczajony był do dźwięków w szpitalu, że nie robiło to na nim większego wrażenia.
  Dopiero słowa blondyna wyrwały go z oględzin profesora. Przeskoczył zielonymi tęczówkami na mężczyznę, potem na łóżko, a zaraz po chwili na Riley'a, który postanowił o swoich własnych siłach wstać z krzesła. Od razu wręcz Smok złapał go pod ramię i spróbował nakierować na łóżko, które przyprowadzono.
  — Widzę, że się w końcu w czymś zgadzamy.
  Westchnął ciężko znużony i gdy mężczyzna położył się na łóżku spojrzał na Hale'a.
  — Zaprowadzisz go do sali? Ja wezmę potrzebne rzeczy do jego opatrzenia. Dobra?
Smok
Sponsored content
post dodany


Nie możesz odpowiadać w tematach
- Similar topics