Nie dość, że był jedynym, to jeszcze bardzo długo wyczekiwanym dzieckiem zamożnego, szkockiego małżeństwa, w związku z czym nie dziwne, że już od samych narodzin był obarczony wieloma nadziejami i planami rodziców. Jego przyszłość była dość jasno nakreślona przez rodzinę: najpierw wykształcenie, potem ożenek z dobrze usytuowaną panną, potem wspólna działalność z ojcem i wreszcie przejęcie jego majątku. Oczywiście w międzyczasie płodząc gromadkę dzieci, mającą przedłużyć szanowany ród Fergusonów. Na nieszczęście rodziców, Magnus wypełnił jedynie pierwszy punkt wymarzonego przez nich planu. Już jako młodzik okazał się mieć zacięcie do nauki, poza którą zresztą nie widział zbyt wiele. Młodzieńcze miłostki, zabawy i inne sprawy typowe dla nastolatków nie przykuwały jego zainteresowania w takim stopniu jak ścisłe przedmioty. Wylądował na Uniwersytecie w Glasgow, gdzie trafił pod skrzydła Williama Rankine’a, ówczesnego pioniera w dziedzinie termodynamiki, który dość szybko stał się mentorem, a może i nawet idolem młodego, początkującego naukowca. Po śmierci mentora zdecydował się przeprowadzić do Anglii z dwóch powodów. Po pierwsze, przyciągnęły go niezwykłe dokonania prof. Hawkinsa, który technologię maszyn parowych wzniósł na niesamowity poziom. Po drugie – ważniejsze nawet od poprzedniego – uciekł przed żeniaczką. Rodzina próbowała zeswatać go z jakąś dobrze postawioną dziewuchą, co oczywiście miało poprawić kontakty przedsiębiorczego ojca. Zafascynowanemu nauką Magnusowi było to kompletnie nie w smak, więc spakował swoje rzeczy i opuścił Szkocję bez wcześniejszych zapowiedzi. O swoich decyzjach poinformował rodzinę dopiero po fakcie. Listownie. Swój dość skromny dorobek naukowy kontynuował na Uniwersytecie Cambridge, gdzie niełatwo mu było wiązać koniec z końcem, głównie z powodu mocnego ograniczenia przypływu gotówki ze strony pogniewanej na niego rodziny. Mimo niełatwej prozy życia wcale nie zraził się do świata nauki, a wręcz przeciwnie – to właśnie w Cambridge miał okazję poznać lub przynajmniej zobaczyć najsławniejszych ówcześnie fizyków. Zwieńczeniem jego wieloletnich badań nad obiegami parowymi była praca doktorska, która niestety obeszła się bez większego echa w środowisku akademickim. Dokonania Hawkinsa przyćmiewały wszystkich innych z tej dziedziny, nic więc dziwnego, że Magnus bardzo usilnie starał zwrócić uwagę genialnego profesora, wielokrotnie wysyłając mu listy z pomysłami, analizami i projektami, cicho licząc na pozytywną odpowiedź i być może zaproszenie do współpracy. W międzyczasie konflikt z rodziną narastał. Każde spotkanie z rodziną, czy to w Szkocji, do której zresztą wracał niezwykle rzadko, czy to w Anglii, kończył się sprowadzeniem do tego samego tematu – porzucenia kariery naukowej na rzecz rodzinnego biznesu. Ostatnie takie spotkanie w Cambridge skończyło się burzliwą awanturą, podczas której ojciec wygarnął mu brak geniuszu i jakichkolwiek istotnych osiągnięć, a także postawił ultimatum – albo wsiada z nim do pociągu i wraca do domu, albo może pożegnać się z jakimkolwiek wsparciem. Wielce urażony Magnus oczywiście wybrał to drugie. Urwał całkowicie kontakt z rodziną i jeszcze z większą zawziętością pochłonął się pracy, by zrealizować swoje niespełnione ambicje i udowodnić przy tym, jak bardzo wobec niego się mylono. Po jakimś czasie przeniósł się do Londynu. Udało mu się wreszcie zwrócić uwagę profesora Hawkinsa i umówić z nim listownie na prywatne spotkanie, wobec którego miał spore oczekiwania. Niestety nadejście Wielkiego Mrozu uprzedziło ten długo wyczekiwany, być może przełomowy dla jego naukowej kariery moment. W kraju zaczął narastać chaos, ale Magnusowi udało się uciec przed jego finalną fazą, pełną anarchii i zamieszek. Przyjął bowiem poważną ofertę dołączenia do ekspedycji na północ Imperium Brytyjskiego celem założenia placówki badawczej. Placówką tą było Snowdrop. Mrozy okazały się brutalniejsze, niż z początku się spodziewano. Naukowa placówka, której pierwotnym celem było kontynuowanie badań nad drastycznymi zmianami pogody, stała się czymś w rodzaju azylu dla okolicznych szczęśliwców. Magnus miał możliwość obserwowania losu Snowdrop i jego mieszkańców od niemal samego początku. Widział, jak miasto traci kontakt ze światem zewnętrznym, jak ludzie porzucają nadzieje na lepsze jutro, a jedynym priorytetem pozostaje utrzymanie przy życiu niewielkiej społeczności i czterech trzech arek. Jego rola w tym ambitnym przedsięwzięciu była dość istotna – zajmował się utrzymaniem najważniejszego organu tego miejsca, czyli generatora ciepła. Ze sporą goryczą przełknął konieczność porzucenia niespełnionych planów i rozpoczął nowe życie, w którym do swej pracy podszedł z równie dużą ambicją, co w poprzednim, normalnym świecie, do którego chyba nie było już powrotu. |